Dokładnie rok temu osnuwałam dokładnie te same krosna.
Tym razem nie patrzyły na mnie ciekawskie oczy odwiedzających, więc mogłam się skupić na poprawnym zrobieniu trzeciego brzegu…
Wybaczcie jakość zdjęć, ale mój telefon nie jest smart ;)
Jak widzicie tym razem poszło mi ciut lepiej
Z czego jestem naprawdę dumna, to z tego, że moja robótka nie utknęła na cały rok w chacie, ale stała się częścią nowej wystawy “Truso – legenda Bałtyku“.
A ta pani “zastępuje” mnie przy krosnach na co dzień. Nie wygląda zbyt przyjaźnie, ale dzięki temu mam większe szanse, że nikt nie poplącze mi nitek :)
A wystawę i katalog do niej z czystym sercem polecam.