Ten rok minął mi wybitnie pod znakiem monochromów. Od najprostszych wełnianych tasiemek na podwiązki przez wstążki strukturalne w stylu gotlandzkim po jedwabie wzorowane na XVII-wiecznym malarstwie… było tego dużo. I pomimo tego, że w większości były to bardzo “proste” projekty nauczyłam się też dużo.
Nie ma czegoś takiego jak zbyt prosta krajka.
Każda tkanina wymaga przygotowania. Czasem jest to kopanie po źródłach historycznych, czasem przędzenie odpowiednich nici, a czasem czekanie na spokojną chwilę. Nawet pozorny “bezmózg” może okazać się podstępny.
Minimalizm wymaga perfekcji
Albo też, jak kto woli: diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli taśma ma mieć 8 mm, to 8 mm na całych 15 metrach osnowy. Jeśli ma mieć 5 cm, to tak trzeba wyliczyć ilość tabliczek, żeby było te 5 cm. I trzeba uważać na krawędzie.
Materiał ma ogromne znaczenie.
Jedwab jedwabiowi nie równy. Inne efekty uzyska się z przędzy tkackiej 60/2 a inne z dziewiarskiej szapy w przybliżeniu 8/2. Podobnie z wełną. Szczególnie, gdy trzeba tą wełnę samemu uprząść, a uczciwie przyznam, że bardzo doświadczoną prządką nie jestem. Utwierdziłam się natomiast w przekonaniu, że moja pojedyncza nić zdecydowanie nie nadaje się na osnowę. Ile łez, eliksirów i zaklęć mnie tak lekcja kosztowała wie tylko moja rodzina. Na szczęście nic się nie zmarnowało – czego nie wykorzystałam na wątek, to Ruta przerobiła na igle. Jeszcze nie wiem na co, ale na pewno na coś praktycznego.
Cierpliwość jest na wagę złota.
Nie ważne czy to przez dwucyfrową długość osnowy, wątek zrywający się co kilka centymetrów, czy czas pracy ograniczony do kwadransa, bo “Mamoooooo!”. Jak mówi poeta “Tylko spokój może nas uratować”.
Jednokolorowa krajka, to też krajka
Zazwyczaj wymaga tyle samo pracy co wielokolorowe i wzorzyste odpowiedniki. Praca ze strukturami czasem wymaga jej nawet więcej, bo nierówne naciągi, bo uciekające tabliczki, bo wzór widać tylko pod kątem. Czas, który trzeba spędzić przy krosnach jest taki sam.
“Czerwona krajka” znaczy tyle, co “czerwony samochód”
Zarówno wyścigowe ferrari, jak i wóz strażacki mieszczą się w tej kategorii. Miejcie to proszę na uwadze, kiedy będę sypać dziwnymi pytaniami. To Wam oszczędza rozczarowań, a mi straconego czasu.
I to by było chyba na tyle. To co napisałam nie jest ani odkrywcze, ani nowe, ale czasem właśnie te podstawowe oczywistości muszą zostać napisane i przeczytane, żeby sobie o nich przypomnieć.
Korzystając z faktu, że piszę w ostatni dzień roku życzę Wam wielu ciekawych wyzwań i doniosłych odkryć, nauki zdobytej na nie-swoich błędach, zachwytów nad cudami codzienności i spełnionych marzeń.
– Anka