Czwartek, godzina chwilę przed trzecią. Kobieta spokojnie “scrolluje socjale”, kiedy jak bomba wpada wiadomość z pytaniem (mniej więcej) “Cześć, potwierdź mi, czy to na zdjęciu to brokat” i taka oto fota:
I można by powiedzieć “Ależ to oczywiste, drogi Watsonie”. Sęk w tym, że to wcale oczywiste nie było.
Pierwszy problem
Z założenia brokat, czy też broszowanie, polega na tym, żeby widać było jak najwięcej dodatkowego wątku – w końcu zazwyczaj była to nić jedwabna z oplotem ze srebra lub złota i chowanie jej byłoby czystym marnotrawstwem. Tu także analiza wskazała na nić metaliczną, więc o co chodzi? Na szczęście ten problem udało się rozwiązać bardzo szybko – zdjęcie przedstawia lewą stronę krajki. Prawa wygląda dużo lepiej!
Problem drugi
Kiedy raz jeszcze przyjrzałam się przysłanym zdjęciom naszła mnie pewna wątpliwość – krajka opisywana jest jako tabliczkowa, gdzie na zbliżeniach tło wygląda jak typowa krajka bardkowa. I tu już potrzebny był eksperyment, a z niego wynikł…
Problem trzeci
Jak właściwie utkać brokat na bardku? Pobieżny test w środku nocy potwierdził mi, że wątek broszujący musi iść nad i pod całą tkaniną, a tylko w skrajnym marginesie przez przesmyk. Kolejną kwestią było, czy przekładać pod/nad pojedynczą nicią, czy parą (przesmyk+ sąsiedni otwór). Czytelniejsza i łatwiejsza do liczenia była ta druga metoda, więc z niej właśnie skorzystałam. Efekty są estetycznie dalekie od zadowalających (żeby nie napisać wprost, że mi potworek wyszedł), ale dobrze ilustruje moje działania.
Wracając do problemu drugiego…
Na poniższym zdjęciu widzicie dalszą część tego eksperymentu.
Po utkaniu na bardku sekcji broszowanej przełożyłam osnowę na tabliczki, przy czym już na wstępie odrzuciłam opcję osnuwania wszystkich czterech dziurek. Powstają w ten sposób całkiem inne struktury. Pozostawało “mised hole”, czyli osnucie tylko połowy dziurek w każdej tabliczce, i tu też na starcie odrzuciłam opcję wykorzystania dziurek sąsiadujących – jedyną sensowną metodą obracania byłoby tu 1 w przód-1 w tył, ale to daje nam dokładnie splot płócienny. Schematy snucia dla poszczególnych kawałków podaję, ponieważ było to bardzo istotne dla samego tkania i efektu końcowego.
Sekcja 1 (tabliczki osnute w tą samą stronę, obroty cały czas w tym samym kierunku), bardziej zbliżona do tego co można uzyskać na bardku. Problem w tym, że w takim układzie wątek “konstrukcyjny” przekłada się co dwa obroty (co 180 stopni), co dość mocno utrudnia pracę. Poza tym widać znaczącą różnicę – podczas gdy na bardku nici poszczególnych rządków zachodzą na siebie nieco na zakładkę, na tabliczkach układają się w proste, wyraźne linie.
Sekcja 2 (tabliczki osnute w tą samą stronę, obroty cały czas w tym samym kierunku) wymaga uwagi na wstępie – rozpatrujemy tylko prawą połowę – z braku nici próbowałam robić dwa eksperymenty jednocześnie, co ewidentnie skończyło się katastrofą. Przypatrzcie się jednak tej udanej części – podobną strukturę widać na krajkach broszowanych jednoznacznie sklasyfikowanych jako tabliczkowe.
Wnioski
Przede wszystkim, odpowiadając na pierwotne pytanie, jest to niewątpliwie taśma broszowana. I to jedna z niewielu znalezionych na terenie Polski. Moje wątpliwości budzi jednak klasyfikowanie jej jako krajki tabliczkowej. Uważam, że jest to splot płócienny, który równie dobrze można uzyskać na bardku, krosnach pionowych, poziomych, czy jarzmowych, przy czym bardko jako narzędzie jest tu najmniej prawdopodobne. Nawet przy rozdzielczości 9 nitek na cal (sklejka cięta CNC, nie wydaje mi się, żeby obiekty historyczne miały większą rozdzielczość) powstaje bardzo duże zniekształcenie skrajnych części taśmy. Dodatkowo bardko generuje relatywnie dużą ilość odpadu (ponad 30 cm długości całkowitej osnowy dla uzyskania 5 cm krajki), co przy tkaniu jedwabiu wydaje mi się mocno niepożądane. Nie zmienia to jednak faktu, że splot tej krajki absolutnie nie przypomina mi tabliczkowego. Zaznaczam, jednak, że bazuję wyłącznie na powierzonych zdjęciach. Mogę się mylić.
A Wy, jak sądzicie?