Poniedziałek to taki dziwny dzień, kiedy jeszcze jest się rękami w weekendzie – bo trzeba przecież wyprać ciuchy obozowe, podomywać dziecko i gary, i ogarnąć zdjęcia – a głową w weekendzie następnym – w końcu kolejna wyprawa w planie.
Tak więc w przerwie między pierwszym, a drugim robię trzecie – oto zdjęcia z poprzednich dwóch wypraw:
Cedynia
Wbrew prognozom nie było tak mokro jak się obawialiśmy. Wianki było z czego pleść, ogień dało się rozpalić, za to Kasi nie dało się odciągnąć od koni.
A ta fotka zaprowadzi was do reszty zdjęć:
Mimo zmiennej pogody, hord komarów i ogniskowego dymu była to bardzo udana wyprawa.
Za tydzień, na Północną Rubież zapowiadają upały… będzie ciekawie.