Nie piszę… bo tkam. Na szczęście jesienią nie wpadam w stany okołohibernacyjne (zazwyczaj). Po porostu pracuję. Nadszedł czas na małe podsumowanie.
Na Facebooku piszę nieco regularniej, więc jak nie chce się wam czekać na raporty zapraszam TU
A więc po kolei. Przede wszystkim skończyłam prząść szarą piękność, którą zaczęłam na spotkaniu w Oliwie.
W międzyczasie popełniłam kilka monochromów.
Miałam też przyjemność gościć spotkanie prządek z okazji Światowego Dnia Przędzenia w Miejscach publicznych. A ostatnimi czasy kompletowałam poniższy zestaw.
Diamenty zdecydowanie nie są moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Dla odmiany znów siadam do jedwabnych monochromów, bo już czeka na mnie kolejne stado Przeklętych Królików. Zaczynam czuć się jak hurtownia, a to chyba zły znak