Wlecze się ten miesiąc niemiłosiernie. To chyba przez te upały nie mogę się zabrać ani do porządnego pisania ani do pracy, a czas leci. Zanim więc powstanie jakiś sensowny post mały raport z ostatnich tygodni.
Wolin
Jak już pisałam w poprzednim poście na Wolinie byłam. W tym roku nie zaskoczył nas deszczem, a nagłą zmianą pogody. O ile w czwartek było ledwie 13 stopni, to w niedzielę już prawie 30.


Więcej zdjęć TU
W czasie kiedy Kasia uczyła się na sternika oblegając Weleta, mój małżonek również się uczył. Z nudów, bo w końcu co ma robić nie-walczący, przez cały weekend pod namiotem. Oto jego pierwsza krajka.

Jestem z niego dumna, tylko ciiii ;)
Wakacje w Muzeum
Akurat po festiwalu skończył mi się urlop i wróciłam do…tkania, ponieważ zajęcia z tkactwa do końca miesiąca są jeszcze częścią wakacji w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblagu. Jeśli macie ochotę pobawić się bardkiem to zapraszam. Wrzeciona też się znajdą.
Niedzielne przędzenie
I tak słowo po słowie doszliśmy do ubiegłej niedzieli, kiedy to w ruch poszły wrzeciona. Miało być malowniczo. Było malowniczo…i kameralnie.


Nic jednak nie pobije radości z faktu gdzie odbyło się nasze spotkanie. Wodospad w Parku Oliwskim to przepiękna miejsce. Przepiękne, chłodne i szemrzące strumieniem miejsce. Czy po dwóch tygodniach upałów mogło być coś piękniejszego?
Za tydzień ma być już chłodniej, więc jest szansa, że nie roztopię się w czasie warsztatów na Jarmarku Św Bartłomieja w Pasłęku. Do zobaczenia!